niedziela, 29 września 2013

Największa tragedia świata...

- Wiesz, co jest największą tragedią tego świata? - Ginger wcale nie zwracała na niego uwagi.
- Ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co naprawdę chcą robić i do czego mają zdolności. Synowie, którzy zostają kowalami, bo ich ojcowie byli kowalami. Ludzie, którzy mogliby fantastycznie grać na flecie, ale starzeją się i umierają, nie widząc żadnego instrumentu muzycznego, więc zostają oraczami. Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć.



Terry Pratchett

sobota, 28 września 2013

Wege zapiekanka

Jestem wielką fanką kaszy, aczkolwiek są dni kiedy mam dość i wtedy króluje makaron bądź ryż :) Pewnego dnia wpadłam na pomysł, że skoro i tak jem głównie kasze i warzywa to zrobię to samo tyle , że  bardziej to urozmaicę:)

I tak powstał pomysł na zapiekankę!

100% wegetariańska. Mam nadzieję, że zagości na Waszych stołach :)




Składniki:
-  pomidor
- patison
- kabaczek
- rożyczki brokuła
- zielona pietruszka
- kasza jaglana 
- czerwona soczewica
- jajko ( opcjonalnie )



Przygotowanie:

Nastawić piekarnik na 180 stopni. W tym samym czasie wstawić ok. szklankę kaszy jaglanej  do garnka z wodą. Soczewicę również wstawić, tyle , że do innego garnka :) Można dodać soli. Gotować ok 5 minut, aby zarówno kasza jak i soczewica wsiąknęły wodę i nie były zbyt twarde. Zazwyczaj po tych 5 minutach wyłączam gaz i kasza oraz soczewica dochodzą do siebie.



Umyte wcześniej warzywa pokroić wedle uznania, ja wybrałam plastry.



Wyjąć naczynie do pieczenia. W pierwszej warstwie położyć kabaczka i posypać pietruszką.



Następnie położyć na to pierwszą warstwę  podgotowanej wcześniej kaszy jaglanej.



Na kaszę położyć różyczki brokuła.


Teraz czas na soczewicę. Gotuje się ona szybko więc przy wkładaniu ją na zapiekankę powinna być już miękka. posypałam jeszcze pietruszką.


I już końcówka. Na soczewicę położyć ostatnią warstwę kaszy jaglanej.Teraz ja dla dodania smaku polałam jajko, oczywiście uprzednio potrzepane. Na to pokrojonego w plastry pomidorka oraz standardowo pietruszkę.



Po wykonaniu wyżej opisanych czynności należy włożyć naczynie do rozgrzanego piekarnika ( jak wcześniej pisałam 180 stopni) na około 30 minut.
Ja trzymałam zapiekankę ciut dłużej, tzn wyłączyłam piekarnik, a zapiekankę pozostawiłam w ciepełku, ok 15 minut. 




Muszę przyznać, że zapiekanka byłą przepyszna! Jeśli zbrzydło Wam jedzenie codziennie tego samego, urozmaićcie to! 

Kasza upieczona w piekarniku smakowała zupełnie inaczej niż z garnka. I choć roboty było ciut więcej to jednak warto było :)

Mam nadzieję, że i Wam zasmakuje na sobotni bądź niedzielni obiad :)




środa, 25 września 2013

Sztokholm

W Sztokholmie spędziłam 5 dni. Począwszy od zeszłego tygodnia do porannej niedzieli.

 Podekscytowanie czułam już na lotnisku ( jak zwykle zresztą :D ). Szybki lot , ok 90 minut. i wyszłyśmy na świeże i rześkie powietrze. O dziwo towarzyszyło nam tego dnia słońce, a miało go nie być ! Szczęściary z nas :)

Zakupiony wcześniej bilet autobusowy z lotniska do centrum Sztokholmu umożliwił nam szybsze dotarcie do autobusu ( niektórzy stali w kolejkach do automatu). Bus Flygbussarna  jechał kolejne 80 minut. Wysiadka była w centrum, na stacji autobusowej, skąd blisko zarówno do Starego Miasta, czyli Gambla Stan jak i City. Nocleg miałyśmy na statku Anedin Hostel. Wybrałyśmy najtańszą opcję czyli pokój bez okna. Miało być ciemno i ponuro ale..na miejscu jednak dostałyśmy z oknem! :) Oczywiście łazienka również w wersji bardzo miniaturowej. Tutaj podziękowania dla Patrycji . Tak naprawdę nie miałyśmy zamiaru spać w hostelu tylko przeżyć swoja pierwszą przygodę couchsurfingową. Wysłałam chyba z 20 pytań o pobyt w Sztokholmie, tak naprawdę na przedmieściach, ale tylko 5 osób odpisało , że w tym terminie jednak nie da rady. Reszta cisza jak makiem zasiał. I cóż trzeba było coś zorganizować by pod mostem nie spać. Udało się :)

A teraz zabieram Was na  Gambla Stan , na króciutki królewski spacer :)



Pałac Królewski, troszkę w remoncie












wtorek, 17 września 2013

Urlopowo

Nareszcie doczekałam momentu , kiedy to choć na chwilę oderwę się od polskiej rzeczywistości. Czas kiedy tu byłam ( ponad 2 miesiące) był bardzo pracowity. Lubię swoją pracę. Choć czasami jest wymagająca doceniam fakt między innymi elastycznych godzin pracy. No i możliwość pogodzenia tego potem ze studiami.

Ale tak szczerze? Chwilami mam dość Polski. Wiecznych remontów ( u mnie większość ulic jest w "budowie" ), szarych ulic ( tak teraz to zauważam ) brak jakieś takiej kreatywności w powietrzu. 
Mam nadzieję , że w większym mieście będę ciut bardziej zadowolona.

A jutro wreszcie wsiądę do mojego ulubionego środku transportu  - samolotu. Zachwycę się chmurami i zupełnie inną perspektywą z 'góry'. 

Celem podróży będzie Sztokholm. Jak mi się spodoba to może tam  w przyszłości wyemigruję, albo choć Erasmusa zaliczę. Ponoć dobrze się tam żyje :)

Trzymajcie się! W niedzielę wracam ;)


środa, 11 września 2013

Wrocławskie kamieniczki

Wrocław zauroczył mnie swoimi przecudownymi kamieniczkami. Mam słabość do architektury ogólnie, więc gdy spacerowałyśmy po rynku , ciągle było słychać moje "wow" , "ach" "och " :)

Zresztą zobaczcie! Czyż nie są cudowne ? :)














Tutaj ochów i achów nie było końca. Niespodziewane : róż i niebieski. ♥

sobota, 7 września 2013

Wrocław

Tydzień temu wraz z moimi współpracownicami wybrałyśmy się do Wrocławia. Wycieczka, której głównym celem była konferencja firmy z którą wszystkie współpracujemy. 

Pobudka przed 6 do najłatwiejszych nie należała, ale warto było :) Gdy zajechałyśmy, trochę błądziłyśmy, aż w końcu zdecydowałyśmy , że nie ma co na piechotkę szukać Starego Miasta :) Więc tramwaj raz dwa i jesteśmy tam gdzie chciałyśmy :) Pochodziłyśmy trochę po Starym Rynku, co chwilę robiąc fotki ( m.in. ja :D ) gadając, przekrzykując się chcąc dojść do ładu. 

Fajnie było :)











Weszłyśmy do cudownie urządzonej vege kawiarni/restauracji.

Ta architektura ! Ach !


czwartek, 5 września 2013

Koncert Honey

W sobotę miałam przyjemność być na koncercie Honey, Honoraty Skarbek. 

Fajna i sympatyczna dziewczyna. Niestety publiczność nie za bardzo chciała współpracować ( nie liczę pierwszych rzędów). Ale Honey się naprawdę starała rozruszać publiczność. Z nieustającym uśmiechem na ustach rozmawiała i śpiewała. Podziwiam za optymizm gdy się widzi większość twarzy bez żadnych emocji... Plus za tancerzy oraz 'wybuchające' dodatki. 

Gdy koncert się skończył musiałam mieć z nią zdjęcie :) No i udało się! Złapałam ją gdy wychodziła, krzycząc Honey, Honey! :)  Przesympatyczna dziewczyna.




Poniżej dwa filmiki które nagrałam.








Życzę jej międzynarodowej kariery!

wtorek, 3 września 2013