niedziela, 26 stycznia 2014

I ( prawie ) po wszystkim

Najgorsze za mną . Niby został jeszcze jeden egzamin , ale w porównaniu do tego co było teraz to pestka :)

Od piątku się lenię. Chociaż nie wiem czy lenistwem można nazwać fitness to jednak jest to dla mnie forma odskoczni od tych szalonych, przepełnionych wiedzą dni. Czas się zresetować. Nawet kilka odcinków seriali oglądałam by się 'odmądrzyć' :)

Któregoś wieczoru znalazłam dosyć 'gorzki' wiersz. Poruszył mnie pomimo pogodnego humoru, który wtedy miałam. Warto czytać wiersze.

1

jeszcze będziemy
rozmawiać z hemingwayem
w ciasnych izolatkach
psychiatrycznych szpitali

4

jeszcze będziemy
spotykać ludzi
dla których warto było
nie zawisnąć na gałęzi

5

jeszcze będziemy
szukać sensu życia
w kropelkach deszczu

6

jeszcze będziemy
przeklinać kobiety
spotkane przypadkowo
na stacyjkach donikąd

9

jeszcze będziemy
tracić zmysły na widok
normalnych ludzi

Borszewicz

sobota, 18 stycznia 2014

Sesja....brrr

Moja pierwsza  sesja zbliża się wielkimi krokami. Ten tydzień był dość wyczerpujący , a przyszły szykuje się jeszcze lepszy. Cóż po 1,5 roku braku przymusu do nauki, przystąpienie do niej wydaje się być trochę dziwne. Jakbym tego nigdy nie robiła. Ze świeżym umysłem przyjmuje wszystko w miarę szybko. Czyżby przewietrzenie umysłu działało tak dobrze?

W każdym bądź razie polecam takie przerwy :)

Ale reasumując w przyszłym tygodniu będzie trochę cicho na blogu, wiecie całe skupienie na jednym :)






sobota, 11 stycznia 2014

I'm a gypsy..

Wieczór albo nie właściwie noc.

Siedzisz sobie w pokoju, w łóżeczku. Nic nie musisz. Na sen szkoda czasu. Doprawdy...
I tak siedzisz i rozmyślasz jakby to było gdyby, a jak gdyby coś tam coś tam .

Bezsens. Ale nadal w głowie kręcisz filmy w których prawdopodobnie nigdy nie doświadczysz. A może jednak? Może jednak warto puścić wodze wyobraźni i zaszaleć  w myślach?

Często miewam wizje 'gypsy life', czyli dosłownie cygańskiego życia. Przenosić się z jednego miejsca na drugie. Nie zagrzewać na długo w jednym mieście, kraju, kontynencie..


Być wolnym jak ptak...



Tez tak macie? :)


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Mgła

7 rano. Wstaję i widzę coś wspaniałego za moim oknem. Rysunek malowany węglem. Nie przez człowieka, przez naturę. Nie mogłam nie zrobić tych zdjęć. Są magiczne ♥








A godzinę później pojawiło się słońce :)







P.S. Cieszę się z pozytywnego odzewu poprzedniego posta. To przesłanie jest dla mnie bardzo ważne. Dziękuję!

sobota, 4 stycznia 2014

Bądź motylem!

Wczoraj udostępniłam Wam przepiękną  Historię Motyla.

Nie chciałam nic pod nią pisać aby nie psuć momentu refleksji, która zazwyczaj pojawia się po takich tekstach. Mam nadzieję , że skorzystaliście :)

Każdy mógł zinterpretować ją inaczej. Odnośnie do sytuacji w której teraz się znajduje, problemów, przeżywanych obecnie zdarzeń.  

Uwielbiam tą  opowieść. Dla mnie jest kwintesencją człowieka i jego rozwoju.

Problemy i trudności, które spotykamy na swojej drodze są po to byśmy stawali się motylem, który o własnych siłach opuści kokon.Nikt za Nas nie przeżyje 'porażek'. One są dla Nas aby być lepszym.

Wierzę w reinkarnację. Fakt, że po jednym życiu następuje kolejne i pewnie dosyć często w zupełnie innych okolicznościach.. Po co? Właśnie dla rozwoju! Abyśmy ciągle się rozwijali, odkrywali coś nowego, zmieniali się, uczyli ciągle czegoś nowego. Aż do momentu gdy osiągniemy nirwanę. Tak ja w to wierzę.

Dlatego choć czasem ciężko przyjąć trudności na klatę, to w końcu udaje się. W końcu "Co Nas nie zabije to Nas wzmocni".  Otóż to! Ja ciągle powtarzam sobie, że klęski przydarzają się, abym była silniejsza.  Więc porażki obracaj w sukces. Po nocy zawsze przychodzi słońce, a po burzy spokój. To też minie. Zawsze mija, prawda?  :)
 Wczoraj w jednej z moich studenckich książek przeczytałam fajne zdanie: 


Sposób, w jaki człowiek doświadcza klęski,
rozstrzyga o tym, kim się staje.

Nie życzę Wam porażek

Życzę Wam siły! :)


piątek, 3 stycznia 2014

Historia Motyla




Jednego dnia, mały motyl zaczął wykluwać się z kokonu; mężczyzna usiadł i przyglądał się jak przeciska swoje ciało przez ten malutki otwór. I wtedy motyl jakby się zatrzymał. Tak jakby zaszedł tak daleko jak mógł i dalej już nie miał sił. Więc mężczyzna postanowił mu pomóc: wziął nożyczki i rozciął kokon. Motyl wyszedł dalej bez problemu. Miał za to wątłe ciało i bardzo pomarszczone skrzydła.

Mężczyzna kontynuował obserwacje, ponieważ spodziewał się, że w każdej chwili skrzydła motyle zaczną grubieć, powiększać się dzięki czemu motyl będzie mógł odlecieć i zacząć żyć. Tak się nie stało! Motyl spędził resztę życia czołgając się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami. Do końca życia nie był w stanie latać. Człowiek w całej swej życzliwości i dobroci nie wiedział, że walka motyla z kokonem była bodźcem dla jego skrzydeł i dzięki temu motyl był w stanie latać, gdy tylko pokona opór kokonu.