poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Z dziesięciu sekund do dziesięciu kilometrów, czyli jak przebiec maraton

Udało się. Mam zaliczone. Czy do swojego CV mogę dodać: umiejętności bieganie dystans 10 km ? Eh, wiem nie o to w tym chodzi :)

To był cudowny dzień. Aczkolwiek zabrakło w nim słońca i było trochę chłodno. Ale nie w moim sercu. Tam wrzało.

Najpierw z tej całej ekscytacji dzień przed, usnąć nie mogłam. Obejrzałam wieczorem film "Niezwykłe życie Timothy Greena" ( bez specjalnego szału ) i zanim się ogarnęłam była już pierwsza. Bardzo mądrze z mojej strony. Nie polecam.
Rano też długo nie pospałam( z nadmiaru ekscytacji oczywiście). I trzeba było się szykować by dotrzeć na miejsce. Odebrać 'numerek ' i koszulkę :)



A potem magia ♥

Wszystko się uśmiechali, starsi i młodsi ( większy odsetek starszych ), rozgrzewali się, rozciągali przed startem. Pozytywna energia wisiała w powietrzu.

A potem wybiła 14.  Stałam przy kartce 60 min, który to czas przewidywałam.

Wystartowałam wolno tak jak się przez ostatni miesiąc przygotowywałam, ale zaraz na starcie było pod górkę ( dokładnie pod Jasną Górą ) i mimo , że w swoim tempie biegłam, niespodzianka : kolka. Ale nic da się przeżyć , biegnę dalej.

Były cudowne dopingi i najbardziej rozczulił mnie widok staruszki, krzyczącej  i klaszczącej " Brawo! Dajecie!". Dzieci wystawiające swoje malutkie rączki by klasnąć.  Gęba sama się szczerzy :)



Najgorszy moment dopadł mnie na prostej ścieżce, dokładnie w Alejach. Przeliczając na km był to podajże 4-5 km. Wtedy też musiałam się napić. Czego na treningach raczej nie czyniłam, gdyż bieg z butelką wody byłby zwyczajnie niewygodny.

Ale kiedy nastał koniec. Zmęczenie, bardziej emocjonalne było ogromne. Czułam się wyczerpana, ale szczęśliwa. Mój czas jakiś zbytnio wyczynowy nie był, ale jak na sam miesiąc porządnych przygotowań , mogę być dumna. 1.06 -> póki co moja życiówka, jeszcze z takimi podbiegami ! :)
Pamiętam, przekroczywszy metę znajomi krzyczeli, Hej ! Bravo! Ja ledwo patrząca na oczy witałam się ale trzeba było medalik odebrać . A ! I koszulkę ( bo biegłam z aplikacją zbierającą energię)









Polecam wszystkim choć raz przeżyć coś takiego. Ja na przyszły rok planuje półmaraton ponad 20 km. Tylko..wcześniej zacznę treningi :))))




Pytanie tytułowe: Jak przebiec maraton?

Moja odpowiedź zapisać się na niego i wtedy mamy prawdziwy bat nad głową by trenować i dawać z siebie wszystko. Przesuwać swój własny horyzont.

I z zeszłorocznego mizernego dziesięcio sekundowego początku przejść do dziesięciu kilometrów.

2 komentarze:

  1. Brawo. I podziwiam. Ja jestem kanapowym leniem. Poza przysiadami i brzuszkami nie robię nic. Choć coraz więcej słońca, czas odkurzyć rower.

    OdpowiedzUsuń